Irenie Jarockiej
Może nie byłaś po imieniu
z wiatrem od molo nad Sopotem,
może i motyl na ramieniu
bezimienną niósł prostotę.
Miało nie minąć - uleciało,
księżyca magią, snem niemałym
i co cząstkowe - jednym się stało -
odkrytą z siedmiu kart kabałą.
Wędrówek ptasich płyniesz śladem,
linii i kół skreślonych w locie
i raz, jak nigdy, spojrzysz na dół,
bo trudno oprzeć się tęsknocie.
I sekret zdradzi dobry Bóg,
gdy trzasną drzwi po tamtej stronie,
że połoniny tam i tu
tak samo wściekle są zielone.
4 komentarze:
Piękny wiersz!
Życzę wielu fanów ! :-)
[']
Pozdrawiam :)
Też pozdrawiam i ściskam :)
Prześlij komentarz