niedziela, 22 stycznia 2012

21.01.2012


                                                                                          Irenie Jarockiej
Może nie byłaś po imieniu
z wiatrem od molo nad Sopotem,
może i motyl na ramieniu
bezimienną niósł prostotę.

Miało nie minąć - uleciało,
księżyca magią, snem niemałym
i co cząstkowe - jednym się stało -
odkrytą z siedmiu kart kabałą.

Wędrówek ptasich płyniesz śladem,
linii i kół skreślonych w locie
i raz, jak nigdy, spojrzysz na dół,
bo trudno oprzeć się tęsknocie.

I sekret zdradzi dobry Bóg,
gdy trzasną drzwi po tamtej stronie,
że połoniny tam i tu
tak samo wściekle są zielone.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piękny wiersz!
Życzę wielu fanów ! :-)

Anonimowy pisze...

[']

Kopacz pisze...

Pozdrawiam :)

Małgorzata pisze...

Też pozdrawiam i ściskam :)