Lubił nietypowe słowa
Jak gdyby ze słownika synonimów
Wybierał przedostatni wyraz
Wojnę nazywał inwazją
Deszcz spolszczał do regeniku
A kubek talerz nóż były rynsztunkiem
Niezbędne uzbrojenie na dzień
Nawet koło jego domu rosły tylko przylaszczki
I lwie paszcze
Posadzone równolegle na onomatopeicznych grządkach
Jakby zwykła stokrotka naruszała ustalony porządek
Mimo iż Bellis przywołuje piękno
Pospolitość była jak grzech
Plama na wyprasowanym kołnierzyku
O której długo przypominały pręgi na dziecięcym ciele
Tylko koniec świata nastał zwyczajnie
(przeprawa przez sen gdzie rzeki składają się tylko z odpływów)
Jak przekręcenie kluczyka w stacyjce
Gdy świeżo naoliwiony zamek
I ta pewność że zdąży się na czas
Fot. Michał Magdziak, tyt. "Tato"
9 komentarzy:
Bardzo nastrojowy wiersz. Duża dawka ludzkiej życzliwości zawarta w pięknych słowach. Podoba mi się bardzo. Pozdrawiam :)
rzeki z samych odpływów - pycha!
hehe...ciekawe czy Holden znajdzie tę sama perełkę :-)) zawsze był szybszy!
:)Ale teraz Ty Emmo byłaś szybsza :)
Zekas - ogromne dzięki.
Wiesz jak mnie poruszyć :)
Ty też Margo, Ty też:)
za całość łaskawe ukłony:), ale głównie za
Tylko koniec świata nastał zwyczajnie
Jak widzę każdy wybrał coś dla siebie, cieszę się. Pozdrowienia, Holden.
Pospolitość jest grzechem.
Cieszę się, że Ciebie odnalazłam, będę tu częściej :) Bo lubię czuć.
Serdeczności:)
Bardzo mi miło, zapraszam Pumo:)
Prześlij komentarz