niedziela, 7 czerwca 2009

Bez

Mam duszę kloszarda. Z jednego pokoju wyniesiono mi meble przed drobną zmianą wystroju. Niemal puste pomieszczenie. Książki, płyty, odtwarzacz. Przyniosłam sobie kilka narzut, aby zrobić prowizoryczne posłanie. Udało się. Jest lepiej niż kiedykolwiek. Nawet nie sądziłam, że tyle, albo aż tyle wystarczy mi do bycia i co więcej-dobrego samopoczucia. Nie mam sentymentu do rzeczy. Prawdopodobnie, gdyby wybili mi okna przyłożyłabym tekturę i byłoby po sprawie. Nie wiem skąd się wzięła moja nonszalancja czy wręcz okrutne niedbalstwo w tym zakresie. Nie sądzę także aby z tego powodu kiedyś było mi łatwiej się pakować, w końcu łatwiej mi uwierzyć w istnienie gdzieś tam szafy niż takiego samego człowieka, który w swej niepowtarzalności równie wspaniały, co przerażający tym bardziej.

Brak komentarzy: