Jak liść
Którego nerwy rozpycha powietrze do granic
Spadochronu
Gościńcem nieba
Kołysząc się w dół
Tak bardzo pragnie wrócić do siebie
Zatoczyć koło jak słój pamięci
Którego jeszcze przed chwilą był częścią
A przecież nie zdążył przepisać na czysto
Morału
I nawet nie dostrzegł że stali się
Jednym
Ze wspólnym krwiobiegiem
Opadłego spokoju lądowania
I zaklętym w pergamin
Było
5 komentarzy:
smutne to ,,było" na końcu...
Jesli dobrze rozumiem ten wiersz to chodzi o sytuacje nerwowa która nas rozpiera tak że chcielibyśmy wyjść z siebie stąd ta niewygoda? Jesli dobrze rozumiem to naprawde ciekawie ujęte. Andrzej
Chyba jednak nie Andrzeju...
Rzecz jest o przemijaniu (tak sądzę) o tym co "Było"...
Tak to jest z poezją, że pisze się o zwykłym liściu, który ulatuje z gałęzi brzozy w swoją nicość i autor nie przeczuwa nawet, że ostatni wers nada tekstowi "nowego wymiaru", innej "rzeczywistości", innego rozumienia; jak tutaj:
Lubię patrzeć
na płynące niebem obłoki
Teraz widzę postać śpiącego rycerza
ale przedtem był to
słoń
gepard w biegu
motyl
ptak
Jednak cały czas chmura
w swoistej reinkarnacji
a cały czas jest to wiersz, a autortstwa Małgorzaty - żeby jak najkrócej: dobry, mądry, mocny poetycznie, piękny
Może się zapętliłem.
Marek
W sumie obaj macie rację trochę o nerwach i zagubieniu siebie przez co jakaś część nas umiera bezpowrotnie...Marku piękny wiersz! Emmo, Andrzeju - pozdrawiam.
Pięknie napisane
i
wpisuje się w nostalgię :)
Prześlij komentarz