niedziela, 3 stycznia 2010

Pierwszy śnieg



Chłopiec o poziomkowych policzkach
Wbiega radośnie w pierwszy dzień
Zimy

Tuż za chłopcem na chropawej skórze chodnika
Podskakują sanki

Prezent urodzinowy
O rozpoczętym właśnie terminie ważności

Drewniana rączka coraz głębiej chowa się
W różowych dłoniach
Nogi niosą szybciej i szybciej
Zdyszaną niecierpliwość

Nawet zagubiona czapka
Macha z oddali uśmiechniętym pomponem

Jest i góra
Dokładnie tysiąc sto piętnaście kroków
I trzy potknięcia od domu
Teraz trzeba tylko poczekać
Na pierwszy śnieg

Źrenice łapczywie świdrują niebo
Po lakierowanych przęsłach sanek
Z impetem zjeżdża słońce

Fot. www.styldrew.pl

4 komentarze:

Latarnik pisze...

Pięknie ujęte :)

Anonimowy pisze...

finał najbardziej mi się podoba - wszędzie szukam słońca i tu je znalazłam :-)

Dominika pisze...

Wspaniale!

Marcin pisze...

Interesujący wiersz :)