niedziela, 8 listopada 2009

Kraków


          Agatce, wspominając...

Miasto leniwie opada na mgłę
Jeszcze przed chwilą go nie było

Zaspana karawana dorożek
Czeka na zakochanych i dzieci
Tato na pewno zapłaci
Za pierwszy Kraków w roześmianych oczach

Hejnalista macha do turystów
Górnym C

Kobieta chowa w płaszczu z gołębi
Wczorajszą bułkę
Za kilkanaście okruchów
Odejdzie w ciemną szczelinę ulicy
Rozciąga zatem czas jakby miąższ był świeży
Jeszcze ciepły

Kolorowy tłum
Jak chorągiewki w lunaparku
Łokciami rozpycha się śmiech

- Jeśli raz zgubisz to miasto
Nigdy go nie znajdziesz zapamiętaj-
Słyszę w tramwaju

Zza szyby w galerii
Mrugają kamienie zaklęte w biedronki

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ładny, dobry, obrazowy zapis...
Kraków, Boże kiedy ja tam byłem!
I jakoś tak "Spóźnieni kochankowie" na pamięć - zapewne z powodu czwartej strofy. Kobieta, gołębie...
I jeszcze ks. Twardowski - to te biedronki z ostatniego wersu. Odwiedzałem Go latem w tym betonowym bunkrze, co to się Świątynia Opatrzności nazywa (w budowie)
M.

Latarnik pisze...

Pięknie zapisane miasto...

marcinsen pisze...

Oh, jak ja lubię dynamiczne wiersze, gdzie wszystko żyje, wszystko jest osobą...

Isle of Mine pisze...

Przepięknie.

A jednak, jeśli raz je znajdziesz, nie da się go już zgubić, przynajmniej ja tak czuję...

el pisze...

wiersz piękny a atmosfera tego wiersza..sprawia, że gdybym nie mieszkała w Krakowie, to pewnie bym chciała w nim mieszkać:)pozdrowienia.