Agatce, wspominając...
Miasto leniwie opada na mgłę
Jeszcze przed chwilą go nie było
Zaspana karawana dorożek
Czeka na zakochanych i dzieci
Tato na pewno zapłaci
Za pierwszy Kraków w roześmianych oczach
Hejnalista macha do turystów
Górnym C
Kobieta chowa w płaszczu z gołębi
Wczorajszą bułkę
Za kilkanaście okruchów
Odejdzie w ciemną szczelinę ulicy
Rozciąga zatem czas jakby miąższ był świeży
Jeszcze ciepły
Kolorowy tłum
Jak chorągiewki w lunaparku
Łokciami rozpycha się śmiech
- Jeśli raz zgubisz to miasto
Nigdy go nie znajdziesz zapamiętaj-
Słyszę w tramwaju
Zza szyby w galerii
Mrugają kamienie zaklęte w biedronki
5 komentarzy:
ładny, dobry, obrazowy zapis...
Kraków, Boże kiedy ja tam byłem!
I jakoś tak "Spóźnieni kochankowie" na pamięć - zapewne z powodu czwartej strofy. Kobieta, gołębie...
I jeszcze ks. Twardowski - to te biedronki z ostatniego wersu. Odwiedzałem Go latem w tym betonowym bunkrze, co to się Świątynia Opatrzności nazywa (w budowie)
M.
Pięknie zapisane miasto...
Oh, jak ja lubię dynamiczne wiersze, gdzie wszystko żyje, wszystko jest osobą...
Przepięknie.
A jednak, jeśli raz je znajdziesz, nie da się go już zgubić, przynajmniej ja tak czuję...
wiersz piękny a atmosfera tego wiersza..sprawia, że gdybym nie mieszkała w Krakowie, to pewnie bym chciała w nim mieszkać:)pozdrowienia.
Prześlij komentarz