
Kwintesencją tego stanu jest zbiór opowiadań "Opowieści chłodnego morza", historie pełne odpływów i przypływów fal, łagodny taniec między epokami, ludźmi stąd i stamtąd, niesamowitymi zdarzeniami. Po przeczytaniu pozostaje powiew chłodu na skórze, smak morskiej soli w ustach oraz tajemnica niesiona przez niezwykłych przybyszów lub całkiem zwyczajnych ludzi.
Myślę, że do pisania jest niezbędna melancholia, bo zawsze za czymś się tęskni. Ludzie z Północy marzą o Południu, ci drudzy pragną morza, a jeszcze inni - miejsc łączących i jedno i drugie. Melancholia pisarza i melancholia bohatera, która pozawala nam zanurzać się w niego i odkrywać te pragnienia czasami ukryte tak głęboko, że aż dla niego samego obce.
Dlatego właśnie lubię pisać.
________________________________
* spotkanie z Pawłem Huelle odbyło się 24.09 w Bibliotece Pedagogicznej w Opolu.
5 komentarzy:
..najważniejsze jest(dla mnie)gdy czytamy teksty 'czując' słowa.. a opisy są niemal 'namacalne' np. chłodu na skórze, smaku na ustach..:)
dlatego lubię czytać pięknie napisane słowa..
pozdrawiam serdecznie..:)
nie przepadam za tym "literatem":))) jako człowiekiem, ale
za czymś się tęskni... każdy, byle umiejętnie...:) serdeczności
A mnie właśnie "Opowieści..." niesamowicie ujęły, zwłaszcza warsztatowo, jak można pięknie prowadzić tekst i się nie zagubić.
Przyznaję bez bicia, że nie czytałem. Ale mam jedno spostrzeżenie. Jestem człowiekiem w zasadzie ze środka (ze skrzywieniem na wschód), ale marzę zawsze o górach (czyli południe - uwielbiam Bieszczady i Beskid Niski), ale uwielbiam północ - Skandynawię, marzę o znalezieniu się "na moment" na Syberii :) A może o zagubieniu się. ;)
Wstyd się przyznać, ale nic Pawła Huelle nie czytałem... Ale skoro pisze o melancholii, to może trzeba sięgnąć :)
Prześlij komentarz