niedziela, 27 września 2009

Inna Dziewczyna Bez Zapałek (część druga)


 (obraz Haliny Kulikowskiej, www.obrazy-olejne.pl.)

Kiedy usłyszała o melancholii Człowieka Północy, to pomyślała sobie, że też cierpi na melancholię, ale Człowieka z Gór. Może cierpi nie było tu najszczęśliwszym określeniem, bo lubiła takie momenty powrotu do dzieciństwa, które kojarzyło jej się z wolnością i złudzeniem panowania nad światem. Bo ten, z perspektywy sześcio- czy siedmiolatki, wydawał się naprawdę osiągalny. Jako dziecko była jak wiatr, chociaż z boku mogła być postrzegana jako grzeczna dziewczynka wśród rozkrzyczanej gromady urwisów. Tak naprawdę wyróżniał ją tylko strój, zawsze elegancki, jak u dystyngowanej uczennicy przedwojennej pensji - sukienki, płaszczyki, nawet rękawiczki. Dzieci stamtąd nie dbały o wygląd, zimę zwykle przechodziły w swetrach i z czerwonymi od zimna uszami. Poza tym tak było wygodniej przy zjeżdżaniu z górki, czy zabawach w podchody. W głębi swojego dojrzewającego serca była taka sama jak inni, wolna i szczęśliwa. Jak biegała po zakwitającym jabłkami sadzie czuła, że osiodłała świat i ten świat poprowadzi ją dokądkolwiek zechce. Najbardziej jednak lubiła wędrować. Kiedy tylko puszczał ostatni lód, a ziemia aż drżała z pulsującego tuż pod nią życia, które lada moment wykrzyczy wszystkimi kolorami o swoim istnieniu, wychodziła wczesnym przedpołudniem z domu i wracała przed zmierzchem. Zanim jeszcze zaczęła się dla niej szkoła i zupełnie inny rytm, mogła pełną piersią wdychać wiosnę, a ta w górach nie ma sobie równych. Pamięta też chudą Ankę, Cygankę mieszkającą po sąsiedzku, pierwszą przyjaciółkę od sekretów i od kradzionych wiśni. To dzięki niej kilka lat później potknęła się o chmury i wpadła w ramiona A. Potem ich drogi sie rozeszły, w sumie nawet nie zauważyły, że zaczęły żyć osobnymi sprawami. Coś się skończyło, ale ta znajomość pozostała w niej na zawsze. Los postawił na jej drodze kilka Anek, ale w każdej zawsze szukała tej najpierwszej z okna naprzeciwko, gdzie zza firanki wyglądały duże czarne oczy. Wspominając dzieciństwo nie może pominąć jeszcze jednego towarzysza - Borka, podpalanego kundla, który przyplątał się któregoś zimowego wieczoru pod próg ich domu i został. Nie mogła postąpić inaczej, skoro pies sam wybrał właścicieli. Wybrał, a potem nie odstępował ani na krok. Już nie pamięta czemu akurat takie wybrała imię, za to doskonale przypomina sobie zapach jego sierści, która wyślizgiwała się z pomiędzy palców jak u rasowych psów. Uwielbiał jeść, wbrew naturze, wszystko co kwaśne i gorzkie, może z przyzwyczajenia do życia, które dotąd tak smakowało. Odszedł tak samo jak się pojawił - cicho i niespodziewanie, po prostu zasnął na tym progu, na którym go znaleźli kilka lat wcześniej. Potem długo odwiedzał ją w snach, a gdy się budziła czuła na dłoniach miękkość opadającego skrawka jedwabiu.

8 komentarzy:

AnSa pisze...

..czytając otuliłam się lekkością beztroski(radosnego dzieciństwa).. znakomity tekst!..:)
pozdrawiam ciepło..

Anka W. pisze...

Malujesz słowami.
Pięknie.

Ćma pisze...

pięknie to opisałaś.


a wiesz, że mój pies też mnei wybrał i też nie odstępuje na krok?
o zwykłym imieniu Łata.

jej oczy..
w jej oczach kryje się cały pieski świat, który nosi w sobie..

Latarnik pisze...

Się nie będę powtarzał, ze pięknie napisane i że wciąga :) Jak bardzo wciąga!

Holden JAREK Cyprian pisze...

Czy Gośka to alter ego??? (żartuję...)

Małgorzata pisze...

AnSa, Zeruya, Latarniku - dziękuję i pozdrawiam!
Cmo - chyba podwójna radość z takiego zwierzaka :) I też ciekawy pomysł na historię do opisania. Miło, że wpadłaś. Pozdrawiam.
Holden - moje alter ego? Wiesz ja się przewijam w prawdziwym życiu mojej bohaterki, ale raczej jako niemy obserwator i wiem, że też przypominam tamtą dziewczynę z dzieciństwa. To szalenie miłe uczucie.
Na pewno nie jest to alter ego bohaterki. Pozdrowienia!

Anonimowy pisze...

Tyle czułości jest w tym opisie stąd ta lekkość czytania. Czy to jest jedna osoba czy opisuje Pani rózne w tym cyklu?Anna

Małgorzata pisze...

Tak, cykl "Inna Dziewczyna..." to jest opowieść o jednej osobie, wciąż tej samej. Dziękuję i zapraszam.