czwartek, 8 października 2009

Inna Dziewczyna Bez Zapałek (część czwarta)


Ją także dopadła jesień i bynajmniej nie było to przyjemnie spotkanie. Być może to wszystko z umiłowania ciepła, które powodowało, że marzła nawet w chłodniejsze dni lata i starała się zawsze mieć przy sobie sweter, tak na wszelki wypadek. Sweter czarny z kapturem, przywieziony z którejś podróży. Był pamiątką i jednocześnie odnosiła wrażenie, że nie przepuszcza zimnego powietrza, czuła się w nim jak w kokonie uwitym na miarę, prawie tak samo jak w dzieciństwie, kiedy wtulała się w Borka. Jesień pozostawiała w niej dziwne uczucie, podobne do tego jak raz w życiu wypaliła jednego, jedynego papierosa. Zachłyśnięcie i długa niemożność złapania pełnego oddechu. Tylko tamto po kilku minutach przeszło, a to potrwa przynajmniej do wiosny. Jako antidotum wciąż miała Barcelonę, która jeszcze krążyła w żyłach, jak dobry, mocny alkohol. Uspokajała i zajmowała pamięć, bo ta czasami płatała figle i ni stąd ni zowąd wypuszczała z siebie obrazy sprzed kilku lat, o których ona tak bardzo chciała zapomnieć. Dlatego też starała się teraz wypełniać coraz krótszy czas, dzień się zawężał i dzięki temu był łatwiejszy do zniesienia. Wystawy, jakieś kino, w ostateczności film w TV. Raz nawet dała się namówić na spotkanie w większym gronie z ludźmi z pracy. Nie miała najlepszego nastroju, ale miała za to potrzebę utrzymywania poprawnych stosunków towarzyskich wyniesioną z domu, a wiedziała, że ta nieobecność może komuś sprawić przykrość, więc poszła. Już od dawna nikt nie trafił igłą w jej serce, więc nie szukała nowych znajomości, a jak takie się zdarzały to starała się utrzymać temperaturę uprzejmego chłodu, który zapewniał jej dostateczną ilość przestrzeni i względne bezpieczeństwo.
Dzisiaj było wyjątkowo ciepło, mogła zatem oszukiwać sama siebie, że jesień nie nadeszła, że jeszcze jest daleko. Otworzyła okno na całą szerokość i udawała, że zapomina dym z palonych liści, który zaplątał się w ciepłą strużkę powietrza.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

tak. jesień trzeba pilnie wąchać. nauczył mnie tego Ali pisząc, że jesień ma znacznie lepszy zapach niż inne pory.

ciepełko posyłam :-)

Kajetek pisze...

Jesień pachnie wspomnieniami. W jej dni powracamy do minionego lata. I jest bezwględna. Na początku daje szanse na letnie zabawy ale szybko zabiera to co najlepsze. A potem karci, ot, tak bez powodu. Szpilki deszczu wbija w kaptury i parasole. I światło dnia ma za nic.

Małgorzata pisze...

Trzeba, to prawda, ja lubię jesień:) Kajkop jak ładnie napisałeś - dzięki!

Anonimowy pisze...

Lubię czytać tak napisane opowiadania, lekko i ciepło. Czuję się jak dziecko prowadzone za rękę w jesienny dzień. Dziękuję.Barbara