sobota, 10 października 2009

Agnieszka*


W ludziach fascynują mnie przede wszystkim dwie rzeczy: niedojrzałość i tajemnica. Agnieszka Osiecka była kwintesencją obydwu.
Jeśli miałabym wybrać osobę, która mnie ukształtowała i która dała mi jeden z ważniejszych kluczy do świata, to byłaby to Agnieszka.
Znamy się tyle lat, więc możemy sobie mówić po imieniu.
Pisząc w "Rozmowach w tańcu" o jednej ze swoich ciotek, autorka wspomniała, iż tacy ludzie "pojawiają się tak rzadko jak kometa", śmiem twierdzić, że tacy jak Agnieszka pojawiają się rzadziej, a kto wie może nawet nigdy więcej kogoś na taką miarę nie uświadczymy.
Oczywiście można tutaj zarzucać alkohol, nie-rodzinność czy rozwijanie się "przez zdradę", ale każdemu można coś wypomnieć, a poza tym jestem wrogiem przekładania życia innych na swoje, a już na pewno poetów na takowe przełożyć się nie da. Dlatego też nie o tym chciałabym napisać w swoim wspomnieniu, bo tak naprawdę najważniejszą jest wrażliwość, ta wrażliwość, która pozwala na skondensowanie chwili, zdarzenia czy nawet świata w jednym wersie lub piosence. No ale to przywilej poetów, że potrafią obrócić rzeczywistość podszewką do góry i pokazać nam to, czego dotąd nie widzieliśmy. Dlatego biedronka opisywana tyle razy, na tysiące sposobów, zachwyca po raz kolejny świeżością spojrzenia.Tutaj jednak jest jeszcze coś - Osiecka była jedyną, która wyrosła z tradycji międzywojnia i przy niej wiernie trwała, przeplatając ją ze współczesnością. Dzisiaj tak się już nie pisze i mając na myśli autorkę "Białej bluzki" jest to stan faktyczny. Ponadto taniec też wyniesiony od Skamandrytów przetaczał się przez te mniej i bardziej poważne piosenki. Taniec na lodzie, taniec kilka cm nad ziemią, ale zawsze elegancki, zgodny z etykietą i zapisany w karnecie. Myśląc o Agnieszce zawsze widzę dystyngowaną damę z figlarnym błyskiem w oku i butelką wina, damę wrzuconą we współczesność, w której za nic nie umiała się odnaleźć. Błądziły, uciekały też Jej bohaterki, zawsze dziewczyny, bo one przecież nigdy nie dojrzewały, te które potrafiły żyć tylko w ogniu, a że chwila choć piękna trwać nie chce, to trzeba było zabierać walizki i ruszać w kolejną podróż do Łodzi, Kutna, innego mężczyzny, którego obowiązkiem jest podarować wybrance "przedostatnie niebo" i "małą złotą furtkę". Bajka stworzona na potrzeby każdego z nas i samej poetki także.
Lubię Innych Ludzi. Ona była Inna.

To jeden z moich ulubionych wierszy:

Sowa patrzy,
ptaszek się boi sowy.
Mysz się jej boi
i cała ogromna noc...
też...
Też trochę boi się sowy.
A kogo boi się sowa?
Biała osoba z piór,
mieszkanka lotniska w Miami?
Ba! Sowa boi się lustra.
Ona jeszcze go nie zna,
ale przeczuwa je.
Sowa przeczuwa lustro.

                     /Sowa patrzy/
 ...i ja się boję lustra.
_________________
* 9.10 minęła 73. rocznica urodzin Agnieszki Osieckiej.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

bardzo mi się podoba Twoja definicja poety :-)

Holden JAREK Cyprian pisze...

"Innych" ludzi da się lubić, ale czy da się z nimi żyć - słyszę, że NIE...

Małgorzata pisze...

Kobieta ptak - dziękuję:)
Może i się nie da, ale trzeba próbować.
Ja też w tej chwili próbuję z kimś nawiązać relację, cokolwiek; na razie z marnym skutkiem.

Anonimowy pisze...

...ma przepiękny pomnik na Saskiej Kępie w warszawce, tuż przy kawiarni. siedzi przy stoliku. czasem ludzie kładą na nim kwiaty. idealne miejsce na kawę z książką...

Kopacz pisze...

Zazwyczaj tak się składa, że ci "inni", zostawiają po sobie kawał dobrej, ambitnej spuścizny. Nie sposób przejść obojętnie. Pozdrawiam :)